Niektórzy twierdzą, że najważniejsze to mieć dobry pomysł. Inni, że wszystko zależy od wykonania. Jak wygląda to naprawdę? Na te pytanie postaramy się odpowiedzieć w trakcie rozmowy z Anną Barbarską – twórczynią gry edukacyjnej StoryBits.
StoryBits to wyjątkowe narzędzie do nauczania języków obcych, opracowane przez lektorów z myślą o lektorach. Zestaw 54 kart, na których zobrazowano codzienne sytuacje, ma za zadanie urozmaicić lekcje języka obcego. Skąd pomysł na stworzenie gry? Jaka główna idea przyświecała Ani w trakcie pracy nad tym projektem? Czy pojawiły się jakieś trudności związane z zaprojektowaniem i wydaniem gry? – Na te oraz inne pytania, Ania udziela odpowiedzi w wywiadzie, który przybliży wam historię powstania nowej gry edukacyjnej!
Na początku był pomysł. Skąd się wziął?
Odpowiedź na to pytanie jest bardzo złożona. Najważniejsze jest jednak to, że sama nauczam języka angielskiego. Robię to już tyle lat, że gdybym nie dbała o urozmaicenie swoich zajęć różnorodnymi technikami i narzędziami, to najpewniej i ja, i moi uczniowie, umarlibyśmy z nudów. Moje zainteresowanie alternatywnymi metodami prezentowania materiału na zajęciach sprawiło, że w pewnym momencie sama zaczęłam przygotowywać pomoce naukowe na swoje lekcje. Praca nad własnymi materiałami, zaprowadziła mnie między innymi na prowadzony przez Michała Mijala kurs „Gry szkoleniowe w praktyce”, gdzie miałam okazję przekonać się, jak bogaty jest rynek gier trenerskich i coachingowych. Zauważyłam, że trenerzy korzystają z gier jako narzędzi pracy znacznie szerzej niż nauczyciele. Sama miałam okazję zagrać w kilka nowych gier oraz poznać ich mechanikę i przeanalizować ich działanie. Wtedy też zaczęła mi kiełkować w głowie myśl, że w naszej nauczycielskiej branży brakuje takich profesjonalnych narzędzi. Szczególnie odczułam brak gier, które można wykorzystać na bardziej zaawansowanych poziomach kompetencji językowej oraz – co dla mnie bardzo istotne – nie znalazłam narzędzi, które byłyby przeznaczone do pracy ze starszą młodzieżą oraz dorosłymi. Zaczęłam kombinować, że fajnie byłoby stworzyć nauczycielskie narzędzie, które będzie równie uniwersalne jak Points of You w świecie coachingu, równie intuicyjne jak Story Cubes i równie atrakcyjne wizualnie jak Dixit, a do tego skierowane do ucznia dorosłego.Jaki był główny cel stworzenia StoryBits?
Można powiedzieć, że na to pytanie w dużej mierze zdążyłam już odpowiedzieć. Ale postarajmy się to podsumować… Moim głównym celem było stworzenie uniwersalnego narzędzia do pracy z dorosłymi. Takiego, z którego można korzystać przy nauce każdego języka, na dowolnym poziomie jego znajomości. Dlatego właśnie – przez nacisk na uniwersalność narzędzia i nieograniczanie się do nauczania jednego języka – StoryBits to czyste rysunki, zero słów, jeśli nie liczyć jasnych w przekazie elementów takich jak graffiti.
StoryBits to produkt, który powstał z myślą o dorosłych uczniach. Co jeszcze wyróżnia go na tle innych gier edukacyjnych?
Myślę, że najważniejszymi elementami, które wyróżniają StoryBits są: jakość wykonania, przemyślana treść, podstawa merytoryczna oraz kształtująca się powoli społeczność nauczycieli, którzy chcą wykorzystywać StoryBits na swoich zajęciach. Jeśli chodzi o jakość wykonania, StoryBits może się pochwalić profesjonalną, a jednocześnie piękną grafiką. Dodatkowo, karty zostały wykonane z dbałością o takie szczegóły jak chociażby odpowiednia gramatura papieru, właściwe lakierowanie czy zaokrąglenie rogów. Wszystkie te szczegóły techniczne, które wydają się nie mieć większego znaczenia, w praktyce są niezwykle ważne, bo zapewnią kartom StoryBits dużą wytrzymałość i umożliwią długotrwałe użytkowanie tego narzędzia. Niewielkie pudełko też zostało przemyślane tak, żeby zapewniało odpowiednią ochronę kartom i mieściło się w nauczycielskiej torebce razem z innymi materiałami. Co bardzo ważne, StoryBits bazują na wiedzy merytorycznej nauczycieli języków obcych. W trakcie procesu projektowania kolejne karty były na bieżąco testowane na zajęciach. Zależało mi na upewnieniu się, że będzie to produkt, który sprawdzi się w aktywnej szkole językowej, wykorzystywany przez aktywnych zawodowo nauczycieli. Spokojnie można powiedzieć, że StoryBits to produkt Tested on Humans.Treść kart – co jest w niej takiego wyjątkowego?
Treść wszystkich ilustracji została bardzo dokładnie przemyślana pod kątem leksyki, gramatyki, a nawet funkcji językowych. Nic nie pozostawiłam przypadkowi. Każda karta ma swój tajny roboczy tytuł, najczęściej oznaczający którąś z ludzkich emocji. Jest tu tylko osiem postaci, które zostały zobrazowane na różnych etapach życia, w różnych miejscach. Znajdują się w różnych sytuacjach i przeżywają różne emocje. Na kartach pojawiają się też wszystkie pory roku, każdy typ pogody, najpopularniejsze sporty, zwierzęta, podstawowe przedmioty towarzyszące człowiekowi. Pojawia się codzienność, rozrywka, praca, podróże. Naszych 8 postaci wchodzi ze sobą w przeróżne interakcje, które pozostawiają ogromne pole do domysłów i interpretacji, a tym samym do dyskusji. Zależało mi na tym, aby w niedużej liczbie kart pokryć jak największy możliwy obszar leksykalny, którego utrwalenie jest konieczne lub przynajmniej pożądane podczas nauki języka. Chciałam też przełamać pewne schematy myślowe i wnieść powiew świeżości i wolności w materiały edukacyjne dla dorosłych. W oficjalnym językowym Materials Development obowiązuje zasada PARSNIP, która oznacza, że pewnych tematów w materiałach edukacyjnych się na wszelki wypadek nie porusza: P-politics, A-alcohol, R-religion, S-sex, N-narcotics, I-isms, P-pork. A to wszystko są nie tylko bardzo ciekawe tematy (no może poza wieprzowiną), ale również takie, które później w prawdziwej komunikacji będą się przewijać. Pomijając na lekcjach tematykę seksu czy polityki, czynimy z naszych uczniów językowych inwalidów. Stąd w StoryBits elementy takie jak plakat wyborczy, poranna ucieczka z sypialni czy pijani podrywacze.
Czy wspomniana wcześniej społeczność to ważna dla ciebie część całego projektu?
Jak najbardziej! Mam nadzieję, że uda nam się stworzyć, wspólnie z nauczycielami używającymi StoryBits, społeczność zaangażowaną w testowanie różnych metod wykorzystania kart. Stąd zresztą pomysł na Facebookowy konkurs, gdzie każdy może się podzielić swoimi pomysłami, czyniąc StoryBits jeszcze bardziej uniwersalnym narzędziem.Przejdźmy do procesu powstawania StoryBits. Ile osób było zaangażowanych w projekt?
Głównie – trzy osoby. Pierwszą jestem ja, jako pomysłodawca całego projektu. Drugą osobą jest nasz wspaniały rysownik, Piotr Stelmaszczyk, który wykonał wszystkie rysunki znajdujące się na kartach. Trzecią zaś graficzka, Ewa Bazylińska, która zaprojektowała logo StoryBits, rewersy kart oraz pudełko na grę. Poza naszą trójką, grającą pierwsze skrzypce, zaangażowanych było oczywiście jeszcze więcej osób. Ogromne podziękowania należą się wszystkim lektorom z mojej szkoły językowej. To oni w trakcie swoich zajęć testowali karty, dzieląc się uwagami, które okazały się bezcenne dla całego procesu kształtowania ostatecznej wersji gry. Dzięki spostrzeżeniom znajomych lektorów część kart nie trafiła do zestawu, a inne zmieniły nieco swój wygląd, żeby lepiej dopasować się do potrzeb nauczycieli. Niezawodnym testerem kart okazała się również moja córka – Matylda. Spędziłyśmy wspólnie wiele godzin na zabawach ze StoryBits. Usłyszałam od niej mnóstwo cennych uwag na temat ilustracji znajdujących się na kartach.Czy w trakcie pracy nad grą pojawiły się zagadnienia, które zaskoczyły cię w jakiś sposób?
Tak, trafiło się kilka takich rzeczy. Pierwszą z nich była biurokracja związana z prawami autorskimi, możliwością wydania StoryBits, ich sprzedaży i dystrybucji. Z powodu praw autorskich byłam chociażby zmuszona zrezygnować ze współpracy z rysownikiem, który pierwotnie został zaangażowany w projekt. Szukanie nowego artysty okazało się niełatwym zadaniem. W ciągu kilku miesięcy rozmawiałam z wieloma osobami i przejrzałam dziesiątki portfolio. Nie zliczę, ile wcieleń Wiedźmina mogłam zobaczyć w tym czasie! Wytypowanie rysownika, którego cechowałby atrakcyjny dla mnie styl, i który potrafiłby przełożyć na rysunek wszystkie dostarczone instrukcje, zajęło wiele czasu. W końcu trafiłam na Piotrka. Udało mi się trafić w dziesiątkę! Drugą rzeczą, której się nie spodziewałam, były sprawy techniczne związane z procesem przygotowania kart do druku. Nagle musiałam stać się ekspertem od papieru karcianego, metod lakierowania i gramatur. Po raz pierwszy usłyszałam o istnieniu wykrojników pod pudełka do gier. Spędziłam wiele czasu przeglądając próbniki i plansze, czytając o różnych rozwiązaniach technicznych stosowanych przy podobnych produktach i dogadując szczegóły z Ewą, która była odpowiedzialna za proces projektowania pudełka i rewersu kart.
Co było najtrudniejszym elementem, z którym musiałaś się zmierzyć w trakcie powstawania StoryBits?
Znalezienie drukarni, która wyprodukowałaby grę. Jak się okazało wielu dużych wydawców uznało nasz projekt za zbyt kameralny. Część nie odpowiadała na moje zapytania o ofertę, kiedy informowałam o interesującej mnie liczbie egzemplarzy. Inni otwarcie mówili, że dla nich to zbyt małe zamówienie. Z kolei mniejsi producenci nie dysponowali odpowiednimi możliwościami technicznymi – nie każda drukarnia była w stanie nanieść rysunki Piotra na papier karciany, na którym mi bardzo zależało. Różne drukarnie korzystały też z papieru o różnej gramaturze i jakości. Kiedy już udało mi się znaleźć firmę, z którą ostatecznie nawiązałam współpracę, też nie obyło się bez niespodzianek. Trzeba było przygotować specjalne wykrojniki na pudełko, czas realizacji niespodziewanie się wydłużył. No i była jeszcze ta historia z pierwszym transportem StoryBits! Pudełka zostały źle zapakowane, wszystko dotarło do nas po całodniowym przewracaniu się w samochodzie dostawczym i długo wyczekiwane karty trzeba było odesłać z powrotem do fabryki.Jakie masz plany na przyszłość, związane ze StoryBits?
Jeśli nasza gra spotka się z dobrym odbiorem, wydamy również wersję dla dzieci, a kto wie… może i specjalną wersję dla nastoletnich uczniów. Niedawno rozpoczęliśmy pracę nad zupełnie inną, zaskakującą, ale mam nadzieję, również bardzo praktyczną edycją StoryBits. Szczegóły niech na razie pozostaną tajemnicą. Mam jeszcze wiele pomysłów, które chciałabym wykorzystać, ale obecnie daję sobie czas na posłuchanie głosów odbiorców, szerszego grona nauczycieli. W końcu to narzędzie pracy przeznaczone dla nich i do ich potrzeb powinno być dostosowane. Uniwersalne karty StoryBits, które wykorzystacie podczas lekcji dowolnego języka, już teraz możecie kupić w sklepie Teacher’s Corner.
Aleksandra Łukasiewicz
Dziennikarka, copywriter, studentka filologii polskiej