Pierwszy miesiąc roku szkolnego 2020/2021 zbliża się powoli ku końcowi. Nadszedł zatem ten moment, kiedy możemy podsumować sobie obawy, nadzieje i spostrzeżenia, które towarzyszyły nam przez ostatnie tygodnie.
Można śmiało powiedzieć, że większość osób, na myśl o wrześniu, drżała z niepokoju. Nikt dokładnie nie wiedział, jak wyglądać będzie nowy rok szkolny. Na informację na temat otwarcia szkół trzeba było czekać dość długo, a wszelkie instrukcje dotyczące tego, jak powinny zostać przygotowane placówki na przyjęcie uczniów były, co najmniej, niejasne.
Szkolne przygotowania
W szkołach zmieniło się wiele. Placówki edukacyjne, działając nieco po omacku, próbowały dostosować się do wydanych przez władze rozporządzeń. Wszystkim zależało na tym, żeby dopasować się do oficjalnych wskazówek. Rygor sanitarny ważna sprawa – nikt nie chciał wrócić na kwarantannę.
W wielu placówka implementacja zmian okazała się być procesem ciężkim do zrealizowania. W niektórych przypadkach – chociaż o tym raczej niewielu nauczycieli i dyrektorów mówiło oficjalnie – było to niemożliwe.
Nie jest żadną nowością fakt, że w wielu polskich szkołach brakuje miejsc dla uczniów. Klasy są wypełnione po brzegi, a czasami ułożenie planu, w którym każda grupa ma przydzieloną salę, wymaga strategicznego podejścia na iście mistrzowskim poziomie. W momencie, kiedy jednym z zaleceń jest zachowanie dystansu i zapewnienie odpowiedniej przestrzeni w salach lekcyjnych – problem robi się jeszcze poważniejszy.
Wytyczne czy paranoja
Nauczyciele byli również niespokojni o to, co dokładnie się stanie, kiedy okaże się, że jeden z uczniów jest chory. Na co powinno się reagować? Czy kichanie albo pojedyncze odkaszlnięcie to już moment, w którym powinno odesłać się ucznia do domu? Kiedy kończy się podążanie za wytycznymi, a zaczyna się paranoja? Okazuje się, że na to pytanie nikt jeszcze nie poznał dokładnej odpowiedzi. Dalej pojawia się wiele wątpliwości związanych z tym, jak reagować.
Sami rodzice również nie wiedzą, jak postępować. Nie trzeba szukać daleko, żeby odnaleźć wypowiedzi rodziców, w których ci przyznają się, że w wielu przypadkach, dla bezpieczeństwa własnych dzieci i z powodu strachu przed ewentualnymi konsekwencjami dla całej rodziny – dzieci, nawet z najlżejszym katarem, zostają w domach.
Efekt? W wielu szkołach, już w pierwszych tygodniach od rozpoczęcia roku szkolnego, klasy świeciły pustkami.
Nie zawsze się udaje
Pomimo podwyższonej czujności i wprowadzenia pewnych zmian, nie wszystkim szkołom udało się przejść bezproblemowo przez pierwszy miesiąc roku szkolnego.
Pierwsze informacje o szkołach, które zostaną poddane kwarantannie, zaczęły pojawiać się już po pierwszym tygodniu roku szkolnego. Tylko do jedenastego września ponad 170 placówek edukacyjnych w całej Polsce musiało zostać zamkniętych lub przejść w mieszany tryb nauczania.
Wzrastająca nieustannie liczba zakażeń nie wróży niczego dobrego. Pojawiają się również w mediach głosy, że szkoły powinny zostać ponownie zamknięte – dla bezpieczeństwa uczniów, nauczycieli oraz ich rodzin.
Minister Edukacji zapowiada, że tak długo, jak będzie to możliwe, szkoły pozostaną otwarte. Nikt jednak nie wie, jak długo ta możliwość będzie się utrzymywać. W końcu przed nami coraz chłodniejsze jesienno-zimowe miesiące, które sprzyjać będą wszelkim przeziębieniom i chorobom.
Edukacja to nie tylko szkoła
Jak wiadomo system edukacji nie opiera się tylko na szkole. Edukacja, dla wielu dzieci i ich rodziców, to również zajęcia pozalekcyjne i różnego rodzaju specjalne kursy oraz zajęcia sportowe.
Chociaż ten sektor edukacji próbuje działać „normalnie”, to tutaj również pojawiają się problemy.
Wiele szkół językowych musiało ograniczyć liczebność grup zajęciowych oraz przeorganizować system prowadzenia zajęć, żeby zachować wszystkie zalecane środki bezpieczeństwa. Nie pozostaje również bez znaczenia fakt, że dziecko z nawet lekkim przeziębieniem jest wykluczone z zajęć. Nieustanne rotacje wśród uczestników kursu nie ułatwiają prowadzenia zajęć. Nikt dokładnie nie wie na czym stoi, a sytuacja jest nadal rozwojowa.
Z wielu miejsc słychać głosy, że pojawiają się problemy z frekwencją, a lektorzy muszą szukać coraz to nowych rozwiązań, które pozwolą na przeprowadzenie zarówno bezpiecznych, jak i efektywnych zajęć.
Nadchodzące miesiące
Wszyscy łudziliśmy się, że wrzesień przyniesie ze sobą pewne odpowiedzi. Wyjaśnią się wszelkie niewiadome, pojawią się odpowiedzi na zadawane pytania.
Na normalność musimy jednak jeszcze poczekać. Jak długo? To się dopiero okaże.
Jakie są wasze spostrzeżenia dotyczące mijającego miesiąca? Czego spodziewacie się po nadchodzących tygodniach? Koniecznie podzielcie się swoimi doświadczeniami w komentarzach. Jesteśmy ciekawi, jak sobie radzicie z całą tą sytuacją.
Aleksandra Łukasiewicz
Dziennikarka, copywriter, studentka filologii polskiej