Czasami zastanawiam się nad tym, jak porównałabym dawną siebie do obecnej siebie, gdybym brała udział w wyzwaniu 10 years challenge. Co prawda do takiego jubileuszu zawodowego jeszcze trochę mi brakuje. Czasami jednak czuję się jak nauczyciel z naprawdę imponującym stażem.
Jak w wielu innych zawodach, również w przypadku nauczania, doświadczenia nabieramy ucząc się na własnych błędach. Takie „bolesne” lekcje pamiętamy najlepiej. Ja dzisiaj już dobrze wiem, jakich błędów nie popełniać i jak poradzić sobie z często trudnymi początkami w zawodzie nauczyciela. Mój sposób na sukces? Pamiętać o trzech złotych zasadach!Zasada pierwsza – mniej znaczy więcej, a prostota to klucz do sukcesu
Myślę, że takiej właśnie rady, od kogoś doświadczonego, brakowało mi na początku mojej przygody z nauczaniem. Tkwiło we mnie niewytłumaczalne przekonanie, że każda lekcja powinna być dla moich uczniów super innowacyjna, z „efektem wow” na każdym kroku, bo tylko tak uda mi się podtrzymać ich skupienie i wzbudzić zainteresowanie. Jak to mówią – nadgorliwość gorsza od faszyzmu. Często przygotowane przeze mnie aktywności były zbyt skomplikowane. Chciałam dobrze, a zdarzało mi się przedobrzyć. Dzisiaj wiem, że wystarczy odpowiedni pomysł przewodni. Moim zdaniem najważniejsze są aktywności indywidualnie, dopasowane do potrzeb i możliwości danej grupy wiekowej. Kiedyś, jeśli coś nie szło po mojej myśli, uważałam lekcję za nieudaną. Teraz daję sobie więcej swobody, na rzecz autentycznego zaangażowania moich uczniów.Prostota w praktyce
Nauczycielska kreatywność często nie zna granic, ale nie wszystkie nasze pomysły powinniśmy pakować w jedną 45-minutową lekcję. Z doświadczenia wiem, że proste, ale ciekawe rozwiązania, moi uczniowie odbierają najlepiej. Wyjście z ławek i „running dictation” z ósmoklasistami zawsze się sprawdza. Wystarczą nieco zabawne zdania lub takie, które dotyczą ich osobiście. Jeśli wiem, że mam w grupie miłośników Harry’ego Pottera, przemycam kilka zdań o książce lub filmie Z kolei najmłodsi podopieczni kochają zabawy z flashcards i taką rutynę staram się lekko uatrakcyjniać. Flashcards to świetna baza dla wielu różnych aktywności – meksykańska fala, nieśmiertelne what’s missing, czy uwielbiana przez wszystkich wieża z obrazków. Mniej znaczy więcej – w moim wydaniu to sprawdzone, zrozumiałe aktywności, wykorzystujące indywidualne umiejętności językowe uczniów i wzbudzające autentyczne zaangażowanie.