Jak będzie wyglądał rynek szkół językowych po koronawirusie

Jak będzie wyglądał rynek szkół językowych po koronawirusie

W marcu zamknęliśmy drzwi do naszych szkół. Większość z nas szybko uruchomiła zajęcia online i przekonała do nich sporą rzeszę klientów. A jednak na koniec pandemii i powrót do normalności czekamy równie niecierpliwie, jak fryzjerzy i restauratorzy. Tyle że dla naszej branży przełomowy będzie nie maj i czerwiec, lecz wrzesień i październik. Jak zmieni się rynek szkół językowych?

Czas oswoić się z myślą, że przyjdzie nam dzielić biznesową oś czasową na dwie epoki: przed koroną i po koronie. Czy nam się to podoba, czy nie, praca szkół językowych po pandemii, nie będzie już nigdy taka sama.

Nikogo nie muszę chyba w tym momencie przekonywać, że wprowadzane teraz środki ostrożności i sanitarne obostrzenia pozostaną z nami na dłużej. Musimy się przyzwyczaić do dezynfekcji sal i pomocy dydaktycznych, do zachowywania dystansu. Jeżeli jeszcze nie zmniejszyliście liczebności grup, to będzie trzeba się nad tym zastanowić przed rozpoczęciem rekrutacji na nowy rok szkolny. Możliwe, że przez dłuższy czas będziemy musieli pilnować, aby nasi uczniowie zawsze myli ręce po przyjściu do szkoły i nigdy nie zdejmowali masek podczas zajęć.

Co jeszcze się dla nas zmieni? Jak może wyglądać przyszłość rynku szkół językowych w Polsce?

Wzrośnie popularność kursów online

O ile do tej pory za nic w świecie nie dało się ciebie przekonać do prowadzenia zajęć online, o tyle ten rok przyniósł przełom, prawda? W ciągu ostatnich dwóch miesięcy nawet najbardziej oporni lektorzy i właściciele szkół uruchomili jakieś zajęcia w tej formie. Śledząc nauczycielskie grupy, obserwuję jak niegdysiejsi najwięksi przeciwnicy „onlajnu”, nagle oświadczają, że nie wyobrażają sobie powrotu do zajęć prowadzonych tradycyjnie.

Podobna rewolucja przetoczyła się przez głowy naszych klientów. To my – właściciele szkół i lektorzy – w ciągu ostatnich dwóch miesięcy przekonaliśmy nieprzekonanych. I większości uczniów spodobała się nowinka. Żeby skorzystać z zajęć, nie muszą wychodzić z domu. Ba! Nie muszą nawet zmieniać spodni od piżamy na dżinsy. Oszczędność czasu i możliwość wypicia kawy we własnym domowym kubku – bezcenne.

Wygląda na to, że jeżeli specjalizujesz się w zajęciach online, możesz sobie pogratulować świetlanej przyszłości.

Ceny spadną...

… a w najlepszym wypadku nie wzrosną. Przeczołgani ekonomicznie przez epidemię klienci będą szukać jak najtańszych rozwiązań.

Natomiast oswojeni już z zajęciami online uczniowie, zauważą za moment, że wcale nie muszą korzystać z usług swojej lokalnej szkoły językowej. Decydując się na zajęcia prowadzone na odległość, mają dostęp do szerokiej oferty z całego kraju, a nawet świata. Mogą swobodnie przebierać w szkołach i lektorach, tak aby wybrać tego, który najbardziej im odpowiada – również pod względem cenowym. I nierzadko wybiorą tańszego lektora z małej miejscowości, który na przykład nie ponosi kosztów wynajmu lokalu w centrum dużego miasta.

A co z tymi, których ostatecznie nie udało się przekonać do onlajnu? Pozostaną nam wierni? Niekoniecznie. Część z nich w nowym roku szkolnym, zamiast renomowanej szkoły, wybierze taniego korepetytora z ogłoszenia. Zmusi ich do tego prosty rachunek ekonomiczny.

Możliwe, że będziemy świadkami zaostrzenia się walki cenowej na rynku. Być może jeszcze więcej szkół wprowadzi kursy blended (gdzie lekcje z lektorem są przeplatane samodzielnymi sesjami z platformą e-learningową), aby obniżyć koszty i móc zaoferować klientom niższe ceny.

Dobry lektor, prowadzący zajęcia w realu, i tak całkiem nieźle zarobi

Kiedy coraz więcej lektorów i korepetytorów będzie oferować zajęcia online, a coraz liczniejsze szkoły – spotkania z platformą e-learningową zamiast z żywym człowiekiem, znacząca rzesza klientów wciąż będzie poszukiwać możliwości spotkania face-to-face ze swoim nauczycielem i chętnie zapłaci za tę usługę więcej.

Kto wie… być może zajęcia prowadzone w tradycyjnej formie staną się zajęciami prestiżowymi, zajęciami zarezerwowanymi dla klienta bardziej zamożnego. Chociaż jednorazowe korepetycje przed klasówką najwygodniej  będzie „ogarnąć” przy pomocy studenta z ogłoszenia, to jednak do długotrwałej współpracy nad poprawą umiejętności językowych prezesa zarządu, wciąż częściej będzie zapraszany lektor z doświadczeniem i doskonałymi referencjami. A jeżeli stać cię na droższego lektora, to stać cię również na to, aby dopłacić za możliwość wzięcia udziału w zajęciach w realu. Czy organizacja takich zajęć przypadnie w udziale renomowanej szkole językowej z długoletnią tradycją? Nie zawsze.

Pogłębi się rozdrobnienie rynku

Już od jakiegoś czasu obserwujemy postępujące rozdrobnienie rynku szkół językowych. Każdego roku pojawiają się setki nowych placówek. Z reguły są to małe szkoły, w których lekcji udziela jeden, niekiedy dwoje lektorów. Otwarcie szkoły językowej nie wymaga w tej chwili szczególnych nakładów: jeżeli nie stać cię na własny lokal, możesz np. podnająć sale w pobliskiej szkole publicznej. Zwolnienia ze składek ZUS i preferencyjne stawki dla początkujących przedsiębiorców zachęcają młodych lektorów do zakładania własnych działalności i rozpoczynania pracy na własną rękę.

Jednocześnie nasi klienci coraz chętniej wybierają zajęcia indywidualne, zarówno dla swoich dzieci, jak i dla siebie – jeżeli nie są w stanie znaleźć takich zajęć w ofercie szkoły językowej, decydują się na współpracę z indywidualnym lektorem lub korepetytorem, który nierzadko okazuje się sporo tańszy.

Dzięki koronawirusowi, nagle rozpoczęcie własnej językowej działalności stało się jeszcze łatwiejsze niż kiedykolwiek. To że nie chcesz wpuszczać uczniów do domu, wcale nie oznacza, że musisz wynajmować miejsce na lekcje. Zajęcia możesz poprowadzić u klienta lub… online. Większość z potencjalnych klientów przecież doskonale zna już tę formę zajęć. Epidemia przyspieszy procesy, których świadkami byliśmy od jakiegoś czasu.

Na pewno jest to ogromna szansa dla korepetytorów i lektorów działających na własny rachunek, a także dla szkół językowych zlokalizowanych w mniejszych miejscowościach.

Spadnie zapotrzebowanie na kursy firmowe

Jeżeli w twojej ofercie widniały „firmówki”, pewnie wciąż jeszcze, spoglądając w swój grafik, widzisz ziejącą po nich wielką dziurę. Większość firm, które w marcu wysłały pracowników do domu, zawiesiła lub przerwała zajęcia. Niektórzy rozwiązali umowy. Nie ma się co oszukiwać, znaczna część spośród naszych klientów biznesowych już do nas nie wróci. Jedni nie wrócą, bo już ich nie będzie – po prostu nie przetrwają pandemicznego kryzysu. Pozostali zorientują się, że rynek pracownika stał się znowu rynkiem pracodawcy i inwestowanie w kosztowne „perki” nie ma żadnego uzasadnienia ekonomicznego. Spośród tych jedni zrezygnują ze sponsorowania pracowniczych kursów całkiem, inni przerzucą się na platformy e-learningowe (które prawdopodobnie wypróbowali w czasie pandemii) lub tańsze szkoły online. Klientów zostanie garstka.

On the bright side, z problemami finansowymi będą się borykać firmy w całej Europie. Włoska fabryka może mieć problem z wygospodarowaniem budżetu na zajęcia prowadzone przez lektorów lokalnej szkoły językowej, ale niewykluczone, że chętnie skorzysta z tańszej polskiej oferty. A ty przecież już umiesz zorganizować i poprowadzić zajęcia online.

Na kursach pojawi się więcej osób dorosłych

W mniejszych i większych firmach już w marcu pojawiły się zwolnienia. Coraz więcej osób szuka nowego stanowiska. Przetasowania na rynku pracy potrwają jeszcze długo i chociaż trudno w tej chwili wyrokować kiedy sytuacja się uspokoi, jednego możemy być pewni: gdy ludzie szukają nowej pracy, decydują się na podnoszenie swoich kwalifikacji.

Poszukiwanie lub podjęcie nowej pracy to właśnie ten moment w życiu osoby dorosłej, kiedy najczęściej trafia na kurs językowy. Nawet najbardziej oporni na zmiany i naukę nowych umiejętności mogą w tym roku podjąć decyzję o skorzystaniu z naszych usług. Myślę, że na jesieni powinniśmy się spodziewać zwiększonego napływu chętnych na kursy dla dorosłych, zwłaszcza na te prowadzone na poziomach średniozaawansowanych.

Wzrośnie popularność egzaminów językowych dla dorosłych

Umiejętności umiejętnościami, ale kwalifikacje niepoparte twardym dowodem w postaci konkretnego certyfikatu, mogą nie wystarczyć w dobie zwiększonej konkurencji na rynku pracy. Jeżeli stopa bezrobocia naprawdę poszybuje w górę i utrzyma się na wysokim poziomie przez dłuższy czas, również ci, którzy nie myśleli wcześniej o certyfikatach językowych, mogą zdecydować się rozpocząć przygotowania do egzaminu na jeden z nich.

Wydawnictwa językowe wreszcie wejdą w XXI wiek

Powoli, jak żółw ociężale, również wielkie wydawnictwa zaangażują się w online i digital. Ospale. Ale jednak. Wielcy gracze językowego rynku już od jakiegoś czasu dokonują nieśmiałych prób oferowania nauczycielom i uczniom treści w formie cyfrowej. Teraz proces przechodzenia na nowe formaty ma w końcu szansę przyspieszyć. Już w pierwszych tygodniach, a nawet dniach, po zamknięciu szkół, wiele wydawnictw zdecydowało się udostępnić nauczycielom (gratis!) materiały online. Wiedzą dobrze, że takich materiałów potrzebujemy nie tylko obecnie, ale że będziemy ich potrzebować – prawdopodobnie nawet jeszcze bardziej – w przyszłości. Tradycyjnych papierowych podręczników naprawdę nie będziemy zbyt często wykorzystywać w nadchodzącej wielkimi krokami epoce zajęć online.

Jak to wpłynie na naszą pracę? Na pewno ją ułatwi, bo zarówno my, jak i nasi uczniowie, zyskamy szybki dostęp do wszystkiego, co jest nam potrzebne podczas lekcji. Trzeba jednak pamiętać, że w kwestii dostępności materiałów czy funkcjonalności platform, na których się znajdują, wydawnictwa mają jeszcze bardzo dużo do zrobienia. 

Nie zadziwisz już tak łatwo swoich uczniów nowinkami technicznymi

Ze zdumieniem i niekiedy niekłamanym podziwem obserwowałam jak w ciągu ostatnich dwóch miesięcy nawet najbardziej zatwardziali szkolni oldskulowcy zaczęli korzystać z YouTubeLearningapps,  Quizleta i Kahoota.  Tak więc, jeżeli sądzisz, że zaskarbisz sobie serca swoich uczniów robiąc kahootowe igrzyska podczas lekcji, jesteś w błędzie. Ten pomysł wykorzystała już najstarsza i najnudniejsza w powiecie baba od historii.

Żeby zrobić wrażenie na swoich uczniach, będziesz teraz potrzebować czegoś więcej. Niewykluczone, że trzeba będzie się sporo naszperać, aby znaleźć dla nich jakieś fajne nowinki. Możliwe jednak, że nasi uczniowie trochę już się TIKiem zmęczyli i najbardziej szałowy okaże się… powrót do rozwiązań analogowych. „Cyfrowi” uczniowie wciąż są przecież przede wszystkim ludźmi, z całkiem ludzkimi potrzebami, w tym potrzebą ruchu i różnorodnych doznań sensorycznych. A zatem na kolejny rok szkolny szykujcie przede wszystkim zapas tutek po papierze toaletowym, gier planszowych, gier plenerowych, magnesów, mat do skakania i wszystkiego, co pozwala na ruch i czego można dotknąć.

Spadnie zainteresowanie kursami języków "wakacyjnych"

Wiemy w tej chwili, że prawdopodobnie już w czerwcu lub lipcu będzie można pojechać na zagraniczne wakacje do Grecji lub Włoch. Nie wiemy jednak jeszcze, kiedy będzie można z takich wakacji wrócić do Polski bez konieczności odbywania czternastodniowej kwarantanny.

Jedno jest pewne: nawet jeżeli będziemy mogli z nich skorzystać, zagraniczne wyjazdy będą droższe. Nowe procedury bezpieczeństwa, zwłaszcza konieczność zmniejszenia liczby podróżnych w samolotach i gości w hotelowych atrakcjach, pociągną za sobą wzrost cen wycieczek zagranicznych. Nie każdego będzie na nie teraz stać. A im mniej naszych rodaków wyjedzie latem do krajów basenu Morza Śródziemnego, tym mniej pojawi się ich u nas jesienią na kursach języka włoskiego, hiszpańskiego czy portugalskiego.

Możemy natomiast odnotować zwiększenie zainteresowania językami takimi jak niemiecki, czy języki skandynawskie. Jeżeli sytuacja gospodarcza w Polsce się pogorszy, jeżeli wzrośnie stopa bezrobocia, to właśnie tam będzie się najprawdopodobniej kierować emigracja zarobkowa.

Na konferencje i kongresy będziemy musieli dłużej poczekać

Przez jakiś czas nie będzie większych wydarzeń, konferencji i kongresów. Nie będzie spotkań twarzą w twarz, godzin na twardych krzesłach, kaw wypijanych duszkiem na przerwie między porywającymi warsztatami a trochę mniej fascynującą prelekcją. Nie będzie przytulasów z koleżankami z drugiego końca Polski.

Dla mnie osobiście jest to szczególnie bolesne. I to nie tylko dlatego, że przez ostatnie dwa lata duże nauczycielskie wydarzenia były dla nas doskonałą okazją do promocji StoryBits i sklepu Teacher’s Corner. Tego rodzaju wydarzenia mają szczególną wartość nie tylko pod względem merytorycznym, ale również społecznym. To na konferencjach spotykamy naszych branżowych przyjaciół z całej Polski (i nie tylko), z którymi w innym przypadku możemy utrzymywać kontakt jedynie za pośrednictwem mediów społecznościowych. To tutaj nawiązujemy oraz budujemy międzynauczycielskie relacje i podczas bezpośrednich rozmów z nauczycielami, takimi jak my, uczymy się równie dużo, jak podczas paneli z udziałem najświetniejszych nawet ekspertów.

Nie ma co ukrywać, będę najzwyczajniej w świecie za wami wszystkimi tęsknić.

Dlatego trzymam mocno kciuki za jak najszybszy powrót do normalności i kolejne fajne spotkania zarówno podczas większych wydarzeń organizowanych przez IATEFL,  PASE, czy EduNation,  jak i tych mniejszych organizowanych chociażby przez  WSCKZiU we Wrześni.

Myślisz, że moje przewidywania się sprawdzą? A może uważasz, że kompletnie się mylę? Napisz w komentarzach. Napisz też koniecznie, jeżeli jest coś w tej obecnej sytuacji , co cię trapi. Lub jeżeli jest coś, co cię cieszy.

Autorka Ania

Lektorka, właścicielka szkoły językowej, autorka materiałów edukacyjnych

Odkryj więcej...

nauka online

Oczami ucznia – nauczanie online

Nauczanie online to temat rzeka. Wielu nauczycieli dzieliło się już swoimi opiniami na jego temat. Na łamach nauczycielskich blogów i facebookowych grup mówiło się o

Czytaj »
materialy swiateczne

Najlepsze materiały na świąteczną lekcję

Mrozek poszczypał za policzki, gdzieniegdzie śnieg przyprószył, grudzień rozgościł się na kartach kalendarza – sezon przedświąteczny w pełni! Jak sezon przedświąteczny, to i bożonarodzeniowa lekcja

Czytaj »

Odkryj więcej...

nauka online

Oczami ucznia – nauczanie online

Nauczanie online to temat rzeka. Wielu nauczycieli dzieliło się już swoimi opiniami na jego temat. Na łamach nauczycielskich blogów i facebookowych grup mówiło się o

Czytaj »
materialy swiateczne

Najlepsze materiały na świąteczną lekcję

Mrozek poszczypał za policzki, gdzieniegdzie śnieg przyprószył, grudzień rozgościł się na kartach kalendarza – sezon przedświąteczny w pełni! Jak sezon przedświąteczny, to i bożonarodzeniowa lekcja

Czytaj »

3 odpowiedzi

  1. Gratuluje celnej analizy. Każdy z punktów prognozy jest jak najbardziej realny.
    Musi Pani jednak brać także pod uwagę „zapowiadaną” przez cześć epidemiologów – drugą falę epidemii, która może pojawić się w najważniejszym dla szkół okresie tj wrzesień-listopad. Jeśli w kraju zostaną wprowadzone ponowne obostrzenia, wiele szkół zwyczajnie tego już nie przetrwa.

    1. Całkowita racja. Może się tak zdarzyć, że przetrwają tylko najsilniejsi. Tym bardziej moim zdaniem warto dbać o markę i dobrze się przygotować na wszystkie ewentualności i możliwości, które mogą pojawić się jesienią.

  2. Obawiam się, że masz Mariusz rację. Jesień może być przysłowiowym drugim policzkiem i szkoły językowe mogą tego po prostu nie przetrwać.

Zapisz się do newsletter'a

[mailerlite_form form_id=1]

Zapisz się do newsletter'a

[mailerlite_form form_id=1]