Zazwyczaj, kiedy myślimy o nauczycielu języka polskiego, przed naszymi oczami staje obraz zacnego belfra, który pod szkolną tablicą próbuje wtłoczyć do młodych głów wiedzę o wielkich dziełach wieszczów narodowych. Czy jednak szkolni nauczyciele to jedyni nauczyciele języka polskiego?
Zazwyczaj, kiedy myślimy o nauczycielu języka polskiego, przed naszymi oczami staje obraz zacnego belfra, który pod szkolną tablicą próbuje wtłoczyć do młodych głów wiedzę o wielkich dziełach wieszczów narodowych. Czy jednak szkolni nauczyciele to jedyni nauczyciele języka polskiego?
Jak się okazuje, szczególnie w większych miastach w Polsce, istnieje duże zapotrzebowanie na nauczycieli języka polskiego jako języka obcego. Moja dzisiejsza rozmówczyni – Magda Rawska jest jedną z takich właśnie nauczycielek. Zawodowo zajmuje się uczeniem obcokrajowców naszego języka ojczystego.
Jak to się stało, że Magda zaczęła nauczać języka polskiego jako języka obcego? Kto najczęściej uczęszcza na prowadzone przez nią kursy? Jakie niebezpieczeństwa czają się na lektorów, którzy decydują się na związanie swojej ścieżki zawodowej z językiem ojczystym? Koniecznie przeczytajcie nasz wywiad, żeby poznać odpowiedzi na te pytania.
Zacznijmy od pierwszej, podstawowej sprawy - czy studiowałaś filologię polską?
Zacznijmy od pierwszej, podstawowej sprawy - czy studiowałaś filologię polską?
Ukończyłam studia filologiczne, jednak nie była to filologia polska. Studiowałam ugrofinistykę, na linii ze specjalizacją z języka fińskiego na Uniwersytecie Warszawskim. Byłam pierwszym rocznikiem, który ukończył ten kierunek.
Od studiowania filologii fińskiej do nauczania języka polskiego jako obcego - jak to się stało?
Od studiowania filologii fińskiej do nauczania języka polskiego jako obcego - jak to się stało?
Były dwa powody, które sprawiły, że postanowiłam zająć się nauczaniem języka polskiego.
Będąc na studiach, szukałam dorywczej pracy. Zatrudniłam się w biurze szkoły językowej. Jak się okazało, była to szkoła, która zajmowała się nauczaniem języka polskiego jako obcego. Przez kilka miesięcy, kiedy byłam tam zatrudniona, miałam okazję poobserwować jak pracują dziewczyny i jakie są potrzeby obcokrajowców, którzy decydują się uczestniczyć w dedykowanych im kursach. Było to dla mnie bardzo interesujące.
Kiedy skończyłam swoje studia licencjackie, zakończyłam współpracę ze wspomnianą szkołą językową. Zaczęłam pracę w korporacji, ale dość szybko przekonałam się, że to jest praca zupełnie nie dla mnie, a niestety praca z językiem fińskim w Warszawie wiązała się głównie z pracą w korporacji. Wkrótce po tym jak skończyłam, studia magisterskie, urodził się mój syn i będąc jeszcze na urlopie macierzyńskim wiedziałam, że nie chcę wracać do pracy w wielkiej firmie.
W związku z tym, że miałam bardzo małe szanse na utrzymanie się z nauczania języka fińskiego, bo zapotrzebowanie na lektorów tego języka jest znikome, kiedy dobiegł końca mój urlop macierzyński, pojawił się pomysł, aby iść w stronę nauczania języka polskiego jako obcego. Już wcześniej próbowałam swoich sił jako nauczyciel języka polskiego na zasadzie wymiany – kiedy jakaś Finka przyjeżdżała do Polski, to działałyśmy na zasadzie nauczycielskiego tandemu – ona mnie uczyła fińskiego, ja ją polskiego. Bardzo mi się to podobało.
Po urlopie macierzyńskim pojawiły się też inne względy praktyczne związane z kontynuacją pracy w korporacji. Ciężko poświęcić się ośmiogodzinnej pracy w biurze, kiedy w domu czeka małe dziecko.
Chcąc coś zmienić, rozpoczęłam studia podyplomowe z języka polskiego, z glottodydaktyki, w Polskiej Akademii Nauk.
Do korporacji nie wróciłam, poszłam w stronę nauczania. I jestem bardzo zadowolona z dokonanego wyboru.
Miałaś w swojej nauczycielskiej karierze taki epizod, że nauczałaś języka fińskiego?
Miałaś w swojej nauczycielskiej karierze taki epizod, że nauczałaś języka fińskiego?
Bardzo krótko. Moim uczniem był pan, który wyjeżdżał do Finlandii i chciał przed wyjazdem opanować podstawy.
Miałam propozycję poprowadzenia dużego projektu związanego z nauczaniem fińskiego – kilka grup w korporacji, nauka od zera. Nie mogłam się jednak podjąć tego zadania, ponieważ byłam w szóstym miesiącu ciąży z drugim dzieckiem i wiedziałam, że nie uda mi się tego projektu zrealizować do końca.
Czy w Warszawie jest duże zainteresowanie kursami języka polskiego?
Czy w Warszawie jest duże zainteresowanie kursami języka polskiego?
Całkiem spore. Można powiedzieć, że zainteresowanych jest coraz więcej.
Bardzo dużo osób przyjeżdża do Polski do pracy – głównie z Ukrainy i Białorusi. Ta grupa uczniów często szuka kursów przez fundacje. Niektórzy decydują się na naukę języka polskiego, godząc się świadomie na pełnienie roli królików doświadczalnych – kurs jest wtedy darmowy, jednak uczniowie muszą liczyć się z tym, że ich lektor dopiero sam się uczy tego, jak należy nauczać.
Drugi nurt kursantów stanowią panowie, którzy mają żony, narzeczone czy dziewczyny tutaj w Polsce i przeprowadzili się do Polski. Sama miałam chyba najwięcej takich właśnie uczniów.

Czy panowie z drugiej grupy decydują się na naukę polskiego ze względów rodzinnych, czy może praktycznych - bo znajomość angielskiego to za mało, kiedy chce się żyć w Polsce?
Czy panowie z drugiej grupy decydują się na naukę polskiego ze względów rodzinnych, czy może praktycznych - bo znajomość angielskiego to za mało, kiedy chce się żyć w Polsce?
Głównie chodzi o względy rodzinne. Bardzo często chcą się porozumieć z teściami, którzy nie znają angielskiego. Jeśli chodzi o pracę, to te osoby pracują zazwyczaj w korporacjach, gdzie dominującym językiem i tak jest angielski. Polskiego potrzebują prywatnie.
Czasami też słyszę, że polski jest im potrzebny, kiedy idą do sklepu – pani ekspedientka nie mówi po angielsku, a o karton mleka trzeba poprosić.
Ilu uczniów masz w tej chwili?
Ilu uczniów masz w tej chwili?
Niewielu, ze względu na okres wakacyjny.
Nie mam wielu osób, które współpracują ze mną na stałe. Obecnie mam pięciu kursantów. W najbardziej intensywnym momencie, jakoś zimą, miałam dziewięciu.
Spokojnie mogłabym prowadzić większą liczbę zajęć, bo zainteresowanie kursami jest duże. Chcę mieć jednak czas dla moich synów i na zajęcia metodyczne w jednej ze szkół językowych, z którymi współpracuję.
Powiedziałaś, że masz niewielu uczniów, którzy współpracują z tobą stale. Z czego to wynika?
Powiedziałaś, że masz niewielu uczniów, którzy współpracują z tobą stale. Z czego to wynika?
W chwili obecnej prowadzę dużo zajęć w korporacji, gdzie częstą praktyką jest opłacanie przez firmę zaledwie kilku czy kilkunastu godzin kursu. Później, jeśli ktoś decyduje się na kontynuowanie nauki, sam musi za to zapłacić. Wiele osób, po wykorzystaniu tych darmowych godzin, rezygnuje.
Bywają też osoby, które rozpoczynają naukę i po jakimś czasie widzą, że nie są w stanie pogodzić czasowo kursu z innymi obowiązkami. Zdarzają się oczywiście wyjątki. Jeden z moich uczniów, Hans, jest ze mną już od czterech lat.
Z jakimi problemami się spotykasz jako lektor języka polskiego?
Z jakimi problemami się spotykasz jako lektor języka polskiego?
Jeśli chodzi o samą pracę z uczniami na zajęciach, to wielu moich kursantów ma problem z fonetyką oraz naszymi pięknymi, polskimi dźwiękami. I to nawet Słowianie! Mam wrażenie, że czasami tym uczniom, którzy nie mają w swoim języku podobnych dźwięków, łatwiej jest przyswoić naszą fonetykę, bo dla nich jest to kolejna rzecz, której trzeba się nauczyć – coś zupełnie nowego. Słowianie szukają podobieństw i to czasami może być zwodnicze.
Jeśli chodzi o materiały do nauki języka, to my, osoby nauczające polskiego, jesteśmy w o tyle dobrej sytuacji, że otaczają nas zewsząd materiały autentyczne, które możemy wykorzystać na zajęciach. Mamy jednak stosunkowo niewielki wybór podręczników, gotowych kursów czy innych materiałów edukacyjnych dedykowanych nauce języka polskiego, szczególnie na wyższych poziomach. W ciągu ostatnich lat zaczęło się pojawiać coraz więcej wydawnictw, nadal jednak nauczyciel języka polskiego jako obcego musi korzystać z materiałów autentycznych i wykazywać się dużą kreatywnością, jeśli nie chce, żeby jego zajęcia opierały się jedynie na zadaniach z podręcznika.
Ja bardzo często, szczególnie dla osób na niższym poziomie, adaptuję gry mojego syna. Zazwyczaj muszę zmienić nieco zasady, żeby dorosły również mógł się dobrze przy nich bawić. Pamiętam, jak synek dostał w przedszkolu, przed Dniem Niepodległości, taki Zeszyt Małego Patrioty – to była fantastyczna książka. Były tam różne zagadki, krzyżówki, rebusy, które zrobiły prawdziwą furorę na zajęciach, nawet na niskich poziomach. Bardzo często nie muszę nawet specjalnie szukać. Jeżeli masz otwartą głowę, to te pomysły same wpadają. Nawet z niecodziennych rzeczy można zrobić bardzo ciekawe materiały.
Kiedyś jechałam samochodem i leciała w radiu piosenka Makumba. Słuchałam i zaczęłam sobie myśleć: „o ja cię, jaka to jest świetna piosenka, żeby sobie czasowniki powtórzyć; mamy czas teraźniejszy i przeszły; można tutaj korygować błędy”. No i przygotowałam całą lekcję wokół Makumby.

Wspomniałaś wcześniej, że dla części uczniów fonetyka stanowi problem. Jak z fleksją?
Wspomniałaś wcześniej, że dla części uczniów fonetyka stanowi problem. Jak z fleksją?
Różnie. Wiele zależy od natywnego języka danej osoby, bo u nas, umówmy się, cała fleksja opiera się na rodzaju gramatycznym. Jeżeli w języku ucznia nie ma rodzaju gramatycznego, to pojawia się nam problem. Bo wtedy dla tej osoby taka koncepcja to coś zupełnie nowego.
Dużo większym problemem niż sama idea fleksyjności jest dystrybucja końcówek.
Jeśli chodzi jeszcze o problemy uczniów z językiem polskim, to na pewno kłopotliwa jest sprawa aspektów – dokonany i niedokonany. W większości języków, chociażby w angielskim, sprawę rozwiązuje się użyciem odpowiedniego czasu gramatycznego. Osoby uczące się języka polskiego mają problem z wyłapaniem różnicy między aspektami. Sprawy nie ułatwia fakt, że jego wyznaczniki są bardzo różne.
Kolejnym problemem, z którym często borykają się moi uczniowie jest odmiana liczebników i ich wymowa. Już na samym początku pojawiają się problemy związane z odmianą bo mamy chociażby jeden rok ale już dwa lata czy pięć lat. No i spróbuj wytłumaczyć komuś cały mechanizm – dlaczego tak się dokładnie dzieje – nie wchodząc w gramatykę historyczną. Nie da się! Uczeń musi to po prostu zapamiętać i chcieć przyjąć, że tak po prostu jest.
Wspomniałaś, że natywny język ma znaczenie przy nauce polskiego. Czy są jakieś narodowości, których przedstawiciele mają większą łatwość w nauce języka polskiego?
Wspomniałaś, że natywny język ma znaczenie przy nauce polskiego. Czy są jakieś narodowości, których przedstawiciele mają większą łatwość w nauce języka polskiego?
Na pewno na początku jest łatwiej uczniom słowiańskojęzycznym, bo tutaj mamy podobne do siebie systemy językowe. Praca idzie dużo szybciej, jednak może występować wiele niebezpieczeństw. Szczególnie wtedy, kiedy pojawią się jacyś fałszywi przyjaciele – chociażby w języku rosyjskim znaczenie słów zapomnieć i zapamiętać jest odwrotne.
Patrząc całościowo, uważam, że nie można wyciągać daleko idących wniosków w sprawie narodowości. Znacznie większe znaczenie ma charakter ucznia – jego pracowitość, sumienność i indywidualne predyspozycje do nauki języków obcych.
Czy twoi uczniowie opowiadają ci o swoich przygodach z używaniem języka polskiego? Pamiętasz jakieś zabawne historie?
Czy twoi uczniowie opowiadają ci o swoich przygodach z używaniem języka polskiego? Pamiętasz jakieś zabawne historie?
Jeden z moich uczniów opowiadał mi, jak sobie poradził w sklepie, kiedy chciał kupić kurczaka na obiad. Nie mógł sobie przypomnieć słowa kurczak, więc wskazał na jajka i poprosił ekspedientkę o mamę tych jajek. Wyobrażam sobie, że sprzedawczyni była rozbawiona, jednak sprawa zakończyła się pomyślnie dla mojego ucznia – kupił to, czego potrzebował.
Pomyłki albo chwilowe dziury w pamięci zdarzają się często. To całkowicie normalne. Czasami jest śmiesznie, czasami jednak podobna sytuacja może spowodować, że ktoś się poczuje naprawdę niekomfortowo.
Tak było chociażby w przypadku mojej uczennicy z Rosji, Nataszy, która pomyliła się przy składaniu zamówienia w restauracji. Poprosiła o mięso z pieprzonym sosem zamiast pieprzowym sosem. Kelner ją zrugał, że: „to jest sos pieprzowy!”. Dziewczyna strasznie się tym zestresowała i teraz boi się mówić. A że jest dosyć skryta i wrażliwa, dużo pracy wymaga ode mnie przekonanie jej do podejmowania dalszych prób komunikacji w codziennych sytuacjach.
Ostatnio też Hans przyszedł na zajęcia i pyta się mnie o to, „co mi się dzisiaj pasuje”. No i chwila konsternacji, że jak to co mi się pasuje. Patrzę tak na swoje ubranie, no nie, pasuje wszystko do siebie, czyste, wyprasowane. I nagle eureka passieren to niemieckie „zdarzyć się, dziać się”. Czyli zadając mi to pytanie, chciał tak naprawdę zapytać: Co się u ciebie dzieje? No i gdybym nie wiedziała co to znaczy passieren, to nigdy bym nie wpadła, co ma na myśli.
Wspomniałaś o Nataszy - to Rosjanka, która nie zna ani polskiego ani angielskiego. Jak prowadzisz zajęcia dla uczniów, z którymi nie posiadasz takiej językowej płaszczyzny komunikacji?
Wspomniałaś o Nataszy - to Rosjanka, która nie zna ani polskiego ani angielskiego. Jak prowadzisz zajęcia dla uczniów, z którymi nie posiadasz takiej językowej płaszczyzny komunikacji?
Istnieją metody, które pozwalają nauczać w takich sytuacjach. Chociażby cała metoda komunikacyjna się na tym opiera. Dużo obrazków i zdjęć, dużo robienia definicji, dużo rysowania i wydawania dziwnych dźwięków…
Nie będę jednak ukrywać – czuję się niekomfortowo, kiedy wiem, że praktycznie nie mam z uczniem żadnego pola porozumienia. No ale co wtedy robię… ja się po prostu uczę.
Tak było chociażby z Nataszą. Jak zaczynałyśmy zajęcia, to nauczyłam się kilkudziesięciu podstawowych słów po rosyjsku, żeby jakkolwiek móc się z nią porozumieć, Często też, kiedy zaczynam zajęcia z uczniem, którego język ojczysty pochodzi z jakiejś nieznanej mi grupy językowej, to uczę się czegoś o tym właśnie języku. Nawet wtedy, gdy jest to czysto teoretyczna wiedza, to mogę się do niej jakoś odnieść. Jeśli wiem, że w hiszpańskim mamy dwa rodzaje – męski i żeński, prowadząc zajęcia dla Hiszpana mogę mu powiedzieć: zobacz, to jak w hiszpańskim, tylko my mamy jeszcze trzeci rodzaj. Możliwość znalezienia takiego odniesienia bywa bardzo pomocna.
Czy twoi uczniowie chętnie używają języka polskiego poza zajęciami?
Czy twoi uczniowie chętnie używają języka polskiego poza zajęciami?
Na to wpływa wiele czynników.
Od tego, jakim ktoś jest człowiekiem, jakie ma motywacje i jak wyglądały jego wcześniejsze doświadczenia z językiem polskim tak na żywo.
Chociażby przykład Nataszy – dziewczyna cicha i niezbyt pewna siebie, trafiła na gburowatego kelnera i boi się teraz mówić. Możliwe, że gdyby kelner się serdecznie zaśmiał i wytłumaczył jej błąd albo gdyby ona była bardziej pewną siebie osobą, to teraz chętniej mówiłaby po polsku.
Wiele też zależy od tego, do czego dany człowiek potrzebuje tego języka polskiego, dlaczego się go uczy.
Wiadomo, że osoba, która potrzebuje języka do pracy albo dla celów prywatnych będzie miała większą motywację od osoby, która tego języka nie potrzebuje bo pracuje w korporacji, a na kursie jest tylko dlatego, że firma za ten kurs płaci.
Niesamowitym przykładem jest tutaj Hans, który wcale nie musi znać polskiego – u niego w pracy wszyscy mówią po niemiecku. Ale on chce, niezmiennie chce. Już od czterech lat! Dla niego język polski jest jak hobby. Ucząc się, ten mężczyzna realizuje swoją nieustającą potrzebę rozwoju. Teraz nawet szykuje się do zdawania egzaminu z języka polskiego. Nikt tego od niego nie wymaga – on chce to zrobić dla siebie.

Uczysz polskiego, uczyłaś fińskiego - które zadanie było łatwiejsze? Nauczanie swojego języka ojczystego, czy nauczanie języka, którego nauczyłaś się już jako świadomy, dorosły człowiek?
Uczysz polskiego, uczyłaś fińskiego - które zadanie było łatwiejsze? Nauczanie swojego języka ojczystego, czy nauczanie języka, którego nauczyłaś się już jako świadomy, dorosły człowiek?
Dużo łatwiej było mi uczyć języka fińskiego, niż języka polskiego na początku. Fińskiego nauczyłam się jako osoba dorosła i też miałam wpojone to dydaktyczne podejście w trakcie swoich studiów. Mogłam więc wykorzystać posiadaną wiedzę. Mogłam też uczyć tak, jak mnie tego języka uczono, niektóre rozwiązania wręcz przekopiować.
Pewne moje trudności związane z nauczaniem polskiego mogły wziąć się również z tego, że nigdy nie skończyłam filologii polskiej. Na studiach podyplomowych nie uczyliśmy się gramatyki języka polskiego. Skupiliśmy się bardziej na tym, jak przekazać wiedzę poprzez gry, zabawy czy interakcje – osobiście uważam, że to było bardzo pozytywne, i przede wszystkim bardzo praktyczne doświadczenie. Chcąc jednak nauczać języka polskiego jako języka obcego musiałam w jakiś sposób usystematyzować swoją wiedzę i poświęciłam na to wiele czasu.
Czy są jakieś pułapki, w które może wpaść początkujący lektor języka polskiego?
Czy są jakieś pułapki, w które może wpaść początkujący lektor języka polskiego?
Pierwszą pułapką jest zbyt kurczowe trzymanie się podręcznika. Jeśli ktoś ma problem ze znalezieniem materiałów przeznaczonych do nauki języka polskiego i nie wie, jak może wzbogacić swoje lekcje, to podręcznik będzie dla niego jedynym narzędziem. Chociaż ja lubię pracować z podręcznikiem, szczególnie na niższych poziomach, to uważam, że wokoło nas jest cała masa ciekawych materiałów, które możemy zaadaptować do nauczania języka polskiego. Dzięki nim nasze lekcje staną się bardziej interesujące i łatwiej będzie wprowadzić na zajęciach żywy, autentyczny język.
Druga pułapka wiąże się z pójściem w drugą stronę – ktoś chce mieć różnorodne materiały, stara się mieć wszystko przygotowane samodzielne i w efekcie okazuje się, że nad przygotowaniem jednych zajęć spędza kilka godzin. Ja miałam ten problem na samym początku swojej pracy. Próbowałam wyważać otwarte drzwi. Pamiętając o tym, co nam mówiono na studiach podyplomowych, za wszelką cenę starałam się przygotowywać wszystko samodzielnie. I to też nie było najlepsze.
Trzeba umieć znaleźć jakiś balans i dostosować się do potrzeb ucznia, bo to on jest w tym wszystkim najważniejszy, a jednocześnie nie można zapomnieć o sobie i higienie swojej pracy.
3 odpowiedzi
Bardzo ciekawy temat nauczanie języka polskiego jako obcego. Byłam nauczycielką angielskiego i przez wiele miesięcy zastanawiałam się nad zmianą pracy właśnie na nauczanie obcokrajowców języka polskiego. Finalnie zapisałam się na studia podyplomowe w WSKZ. Ukończyłam kierunek Nauczanie języka polskiego jako obcego i drugiego i obecnie pracuje w prywatnej szkole językowej i musze przyznać że podjęłam dobrą decyzję 🙂
To dosyć częsta droga – przynajmniej wśród moich znajomych 🙂 I wszyscy zadowoleni 🙂
Tak, zgadza się, u mnie również. Mój znajomy też poszedł tą drogą i aktualnie jest na drugim semestrze na WSKZ-ecie, plany ma takie same jak ja. Mam nadzieję, że będzie równie zadowolony