Znajomość języków obcych to w dzisiejszych czasach must-have. Powoli dochodzimy do momentu, w którym znajomość angielskiego jest twoim obowiązkiem, a znajomość niemieckiego czy hiszpańskiego jest twoim atutem. Dlatego też niesłabnącą popularnośćią cieszą się szkoły językowe i kursy mające pomóc w nauce języka obcego. Jak się uczymy? Czy zawsze wybieramy najlepszą dla nas opcję?
Dzieci zaczynają naukę języka obcego już na etapie przedszkola. Dodatkowo często dokształcają się poza obowiązkowymi lekcjami, gdyż ich rodzice są świadomi faktu, że (jak mówi znane powiedzenie) „z językami wszędzie jesteś jak w domu”. Trend związany z nauką języków obcych opanował również tę grupę wiekową, która z lat szkolnych pamięta rosyjski lub ewentualnie jeszcze niemiecki czy francuski. Dorośli chcą się uczyć języka, szczególnie angielskiego, i coraz częściej sami przyznają, że jest im zwyczajnie wstyd, że go nie znają. Osobiście, sama uczę wielu dorosłych i muszę przyznać, że z roku na rok jest ich coraz więcej.
Kiedy dorośli dzwonią zapisać się na kurs, zawsze słyszę to samo zdanie: „Interesują mnie zajęcia indywidualne”, a próba przekonania ich do zalet płynących z nauki w małych grupach w 90% kończy się fiaskiem. Dlaczego tak się dzieje, drodzy dorośli?
Dorośli kontra dzieci
Jako filolog, już ze studiów wyniosłam wiedzę, że dzieci przyswajają języki obce szybciej niż dorośli. Dzieje się tak z kilku powodów. Po pierwsze małe dzieci, które nie mówią jeszcze dobrze w swoim języku, nie mają jeszcze w pełni ukształtowanego aparatu mowy, który byłby przyzwyczajony do danego języka i w rezultacie wymowa języka innego niż ojczysty nie stanowi dla nich przeszkody. Dodatkowo, dzieci nie wstydzą się popełniać błędów. Dlatego też łatwiej jest im eksperymentować z językiem i nie mają tzw. „blokady przed mówieniem”, o której wspominają wszyscy moi potencjalni dorośli uczniowie.
Bariera (nie) do przekroczenia
I tu właśnie pojawia się pierwszy podstawowy błąd. Drogi, dorosły uczniu – mówisz, że nie chcesz zajęć grupowych, bo sobie nie poradzisz, potrzebujesz indywidualnego podejścia, nacisku na mówienie i absolutnie nie chcesz się uczyć w grupie. Potrzebujesz przełamać barierę językową i stres związany z mówieniem. Jednak kiedy i gdzie chcesz przełamać tę barierę, jak nie w towarzystwie osób, których nie znasz i które też się uczą?
Nie sztuką jest rozmawiać z lektorem, który domyśli się co chcesz powiedzieć, zanim to jeszcze powiesz. Nie sztuką jest rozmawiać z kimś, kto ma bardzo dobrą wymowę i anielską cierpliwość. Nie sztuką jest dyskutować z kimś, komu płacisz za słuchanie ciebie.
W prawdziwym życiu nie będziesz używał angielskiego, niemieckiego czy hiszpańskiego w lekcyjnych warunkach. Najczęściej będziesz rozmawiać z kimś, kto nie mówi idealnie w języku obcym, popełnia błędy i nie zawsze od razu cię zrozumie, a ty nie zawsze zrozumiesz jego.
I to są właśnie życiowe sytuacje.
W restauracji, gdzie kelner pochodzi z całkiem innego kraju. Na lotnisku, w którym obsługa mówi biegle tylko w swoim ojczystym języku czy na ulicy gdzie, przechodzień zapytany o drogę nie okaże się filologiem.
Zalety zajęć w grupie
Zajęcia grupowe sprawiają, że człowiek musi wyjść ze strefy komfortu i wziąć się do pracy. Przed zajęciami indywidualnym nigdy nie pomyślisz sobie „kurczę, ja nie zrobię zadania, a oni zrobią? Trochę wstyd. No to już je zrobię”.
Myśląc o zajęciach w grupie nie odwołasz swojej obecności na lekcji, bo dziś akurat wolisz zrobić coś w domu. Przekalkulujesz sobie fakt, że grupa pójdzie z materiałem do przodu, a ty będziesz musiał nadrabiać.
Na zajęciach indywidualnych nie posłuchasz wymowy innych, nie będziesz miał okazji zrealizować zadania w parze, gdzie poza komunikacją liczy się też współpraca. Nie będziesz miał też szansy zobaczyć, że inni również mogą mieć problem z mówieniem czy gramatyką i że to całkiem normalne. Po co ćwiczyć idealny, szablonowy dialog z lektorem, jeśli nigdy go nie stworzysz w życiu codziennym?
Poza znajomością słówek, struktur gramatycznych itp., potrzeba ci również elementu zaskoczenia. Życie nie jest bowiem przewidywalne, a ty musisz się nauczyć reagować na wszelkiego rodzaju niespodzianki.
Nigdy nie zapomnę jak w jednej z moich grup, pewna pani miała uargumentować fakt, że chce wynająć całe piętro w hotelu. Jej rozmówca był przekonany, że usłyszy argument związany ze zdrowiem i już sobie przygotował odpowiedź. Jakie było jego zaskoczenie, gdy pani poinformowała, że chce sobie pojeździć na rolkach po korytarzu. Jako lektor w życiu bym nie wpadła na taki argument, jednak dał mi on wiele do myślenia. Zaskoczenie i sytuacje nieprzewidziane – do tego musimy was przygotować.
Czas na zmiany
Dlatego też w tym roku szkolnym (i tu podpowiedź dla lektorów) poinformowałam znaczną część moich indywidualnych uczniów dorosłych, że mają mi zaufać i że połączę ich w grupy. Na początku był bunt. Jednak spokojnie im wyjaśniłam, że wiem co robię i że proszę ich o zaufanie. Już wcześniej wiedziałam jak ich połączyć, żeby poziom w danej grupie był wyrównany. Pracujemy tak od dwóch miesięcy. Ostatnio usłyszałam „wiesz co Marta, miałaś rację – ja o wiele więcej mówię na tych zajęciach i odrabiam każde zadanie domowe”. To był miód na moje serce. Nie było to łatwe, ale się udało. Zamiast kilkunastu godzin indywidualnych mam kilka fajnych grup. Pracuje mi się z nimi rewelacyjnie. Ale co najważniejsze – widzę efekty i mam wrażenie, że moi uczniowie też. Nie neguję też zajęć indywidualnych. Przyznaję, że mają one swoje zalety. Jednak, jak dla mnie, zajęcia w 4-osobowej grupie robią robotę i będę przy nich trwać jeżeli tylko będzie taka możliwość. A ty – drogi uczniu – zastanów się na czym naprawdę ci zależy i szczerze odpowiedz sobie na pytanie, który sposób nauki języka pomoże ci osiągnąć twój cel.
Znajomość języków obcych to w dzisiejszych czasach must-have. Powoli dochodzimy do momentu, w którym znajomość angielskiego jest twoim obowiązkiem, a znajomość niemieckiego czy hiszpańskiego jest twoim atutem. Dlatego też niesłabnącą popularnośćią cieszą się szkoły językowe i kursy mające pomóc w nauce języka obcego. Jak się uczymy? Czy zawsze wybieramy najlepszą dla nas opcję?
Dzieci zaczynają naukę języka obcego już na etapie przedszkola. Dodatkowo często dokształcają się poza obowiązkowymi lekcjami, gdyż ich rodzice są świadomi faktu, że (jak mówi znane powiedzenie) „z językami wszędzie jesteś jak w domu”. Trend związany z nauką języków obcych opanował również tę grupę wiekową, która z lat szkolnych pamięta rosyjski lub ewentualnie jeszcze niemiecki czy francuski. Dorośli chcą się uczyć języka, szczególnie angielskiego, i coraz częściej sami przyznają, że jest im zwyczajnie wstyd, że go nie znają. Osobiście, sama uczę wielu dorosłych i muszę przyznać, że z roku na rok jest ich coraz więcej.
Kiedy dorośli dzwonią zapisać się na kurs, zawsze słyszę to samo zdanie: „Interesują mnie zajęcia indywidualne”, a próba przekonania ich do zalet płynących z nauki w małych grupach w 90% kończy się fiaskiem. Dlaczego tak się dzieje, drodzy dorośli?
Dorośli kontra dzieci
Jako filolog, już ze studiów wyniosłam wiedzę, że dzieci przyswajają języki obce szybciej niż dorośli. Dzieje się tak z kilku powodów. Po pierwsze małe dzieci, które nie mówią jeszcze dobrze w swoim języku, nie mają jeszcze w pełni ukształtowanego aparatu mowy, który byłby przyzwyczajony do danego języka i w rezultacie wymowa języka innego niż ojczysty nie stanowi dla nich przeszkody. Dodatkowo, dzieci nie wstydzą się popełniać błędów. Dlatego też łatwiej jest im eksperymentować z językiem i nie mają tzw. „blokady przed mówieniem”, o której wspominają wszyscy moi potencjalni dorośli uczniowie.
Bariera (nie) do przekroczenia
I tu właśnie pojawia się pierwszy podstawowy błąd. Drogi, dorosły uczniu – mówisz, że nie chcesz zajęć grupowych, bo sobie nie poradzisz, potrzebujesz indywidualnego podejścia, nacisku na mówienie i absolutnie nie chcesz się uczyć w grupie. Potrzebujesz przełamać barierę językową i stres związany z mówieniem. Jednak kiedy i gdzie chcesz przełamać tę barierę, jak nie w towarzystwie osób, których nie znasz i które też się uczą?
Nie sztuką jest rozmawiać z lektorem, który domyśli się co chcesz powiedzieć, zanim to jeszcze powiesz. Nie sztuką jest rozmawiać z kimś, kto ma bardzo dobrą wymowę i anielską cierpliwość. Nie sztuką jest dyskutować z kimś, komu płacisz za słuchanie ciebie.
W prawdziwym życiu nie będziesz używał angielskiego, niemieckiego czy hiszpańskiego w lekcyjnych warunkach. Najczęściej będziesz rozmawiać z kimś, kto nie mówi idealnie w języku obcym, popełnia błędy i nie zawsze od razu cię zrozumie, a ty nie zawsze zrozumiesz jego.
I to są właśnie życiowe sytuacje.
W restauracji, gdzie kelner pochodzi z całkiem innego kraju. Na lotnisku, w którym obsługa mówi biegle tylko w swoim ojczystym języku czy na ulicy gdzie, przechodzień zapytany o drogę nie okaże się filologiem.
Zalety zajęć w grupie
Zajęcia grupowe sprawiają, że człowiek musi wyjść ze strefy komfortu i wziąć się do pracy. Przed zajęciami indywidualnym nigdy nie pomyślisz sobie „kurczę, ja nie zrobię zadania, a oni zrobią? Trochę wstyd. No to już je zrobię”.
Myśląc o zajęciach w grupie nie odwołasz swojej obecności na lekcji, bo dziś akurat wolisz zrobić coś w domu. Przekalkulujesz sobie fakt, że grupa pójdzie z materiałem do przodu, a ty będziesz musiał nadrabiać.
Na zajęciach indywidualnych nie posłuchasz wymowy innych, nie będziesz miał okazji zrealizować zadania w parze, gdzie poza komunikacją liczy się też współpraca. Nie będziesz miał też szansy zobaczyć, że inni również mogą mieć problem z mówieniem czy gramatyką i że to całkiem normalne. Po co ćwiczyć idealny, szablonowy dialog z lektorem, jeśli nigdy go nie stworzysz w życiu codziennym?
Poza znajomością słówek, struktur gramatycznych itp., potrzeba ci również elementu zaskoczenia. Życie nie jest bowiem przewidywalne, a ty musisz się nauczyć reagować na wszelkiego rodzaju niespodzianki.
Nigdy nie zapomnę jak w jednej z moich grup, pewna pani miała uargumentować fakt, że chce wynająć całe piętro w hotelu. Jej rozmówca był przekonany, że usłyszy argument związany ze zdrowiem i już sobie przygotował odpowiedź. Jakie było jego zaskoczenie, gdy pani poinformowała, że chce sobie pojeździć na rolkach po korytarzu. Jako lektor w życiu bym nie wpadła na taki argument, jednak dał mi on wiele do myślenia. Zaskoczenie i sytuacje nieprzewidziane – do tego musimy was przygotować.
Czas na zmiany
Dlatego też w tym roku szkolnym (i tu podpowiedź dla lektorów) poinformowałam znaczną część moich indywidualnych uczniów dorosłych, że mają mi zaufać i że połączę ich w grupy. Na początku był bunt. Jednak spokojnie im wyjaśniłam, że wiem co robię i że proszę ich o zaufanie. Już wcześniej wiedziałam jak ich połączyć, żeby poziom w danej grupie był wyrównany. Pracujemy tak od dwóch miesięcy. Ostatnio usłyszałam „wiesz co Marta, miałaś rację – ja o wiele więcej mówię na tych zajęciach i odrabiam każde zadanie domowe”. To był miód na moje serce. Nie było to łatwe, ale się udało. Zamiast kilkunastu godzin indywidualnych mam kilka fajnych grup. Pracuje mi się z nimi rewelacyjnie. Ale co najważniejsze – widzę efekty i mam wrażenie, że moi uczniowie też. Nie neguję też zajęć indywidualnych. Przyznaję, że mają one swoje zalety. Jednak, jak dla mnie, zajęcia w 4-osobowej grupie robią robotę i będę przy nich trwać jeżeli tylko będzie taka możliwość. A ty – drogi uczniu – zastanów się na czym naprawdę ci zależy i szczerze odpowiedz sobie na pytanie, który sposób nauki języka pomoże ci osiągnąć twój cel.